Coś się ze mną dzieje. To, co się dzieje nie jest ani dobre, ani złe. Po prostu jest. Szamocze mną. Mieszkam w Zelowie. Tu jem z rzadka, śpię do południa, nie czytam. Na coś liczę. A kiepsko liczę.
Sama produkuję obrazki i informacje. Nie ruszam nawet. Zbędnego medium używam, które aktywizuje łomot.
Szukam prawd - w końcu słyszę szepty.
Spokój, którego nie znajdę. Bo to niepokój daje aktywność. Przecież to już wiemy.
Mówię o spokoju - serca i dłoni. A jest ostatnią rzeczą jakiej chce dłoń, jakiej chce serce.
Przecież porywa. Wzdryga się. Dopiero teraz się wzdryga.
Poruszają mnie wszystkie akcje społeczne, ekologiczne, rewolucyjne...
Kim będę gdy już będę duża skoro czuję, że czas tak wiele buduje w tym małym ciele?
Będę piratem. Odważnym. Małym ciałkiem i wielką watą... Klata jak u pirata, a w środku wata.
Nie będę nic jadła odległa od siebie, będę biegała z psem, co bliski i w kontakcie ze sobą. Chcę się dowiedzieć.. Czy mam moc sprawczą?
Moc się ciśnie, a łzy jak nie płynęły, tak i płyną..
Jestem i zawsze byłam ekskluzywnym ekscentrykiem. Chciałam czy nie miałam wyjścia...?