Rodowicz podczas spektaklu Grotowski - próba odwrotu mówił o rozmowach z Grotem bodajże w Paryżu, nie pamiętam dobrze, ale mistrz był wtedy już bardzo chory. Podczas zajęć wychodził niepostrzeżenie i kładł sie w przyczepie, która stała obok szkoły. Zajęcia prowadzili asystenci. Trudno było się zorientować co się naprawdę dzieje.
Spróbuję przywołać element, który zapamiętałam.
Grotowski opowiadał Rodowiczowi historię chłopca z jakiegoś plemienia, którego inicjacja wyglądała na tyle ciekawie, że Grot rozpoczął od tego ważny wątek w twórczości, w pracy z młodymi ludźmi. Ten chłopiec miał całkiem nieobecne spojrzenie, biegał po lesie jak zwierzę, jego ruchy w niczym nie przypominały ludzkich. Rodowiczowi od razu skojarzyło się to z rożnymi substancjami zażywanymi po to, aby do takiego stanu się doprowadzić. Ale Grot był zdecydowany, że to natura. Że ten chłopiec wzbudził wewnątrz siebie zwierzę. Że te ruchy pochodzą z wewnątrz, z instynktu. Chciał odnaleźć te ruchy.