rumiana . wielokrotnie zwodziła ją ładność i brała w swoje syrenie władanie . a zakręt , który jest w niej , nigdy nie będzie prostą . tak wygląda utożsamiony internet . jest łazarzem . poniekąd ci o tym opowie . sztuka jest sztuką . a wszystko inne , jest wszystkim innym . puzzlement . mistrustful . if you let your mind take form , it becomes localized . when you feel that happen , return and come back to a formless state .


1 listopada 2010

Na rodzinnych włościach miałam dziwny sen.

Śniło mi się, że do Jeleniej Góry przyjechała amerykańska znana hollywódzka aktorka [Brittany Murphy] i ona tam prowadziła teatr.
Teatr był coraz bardziej znany w Polsce ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do widza.
Z ciekawości pojechałam w końcu spotkać tą dziewczynę, zobaczyć co robi.

Miasteczko było małe, ale dość urocze. Miałyśmy jedno spotkanie po jej zajęciach, których niestety nie zdążyłam zobaczyć.
Ale rozmawiałyśmy bardzo długo. Tak to pamiętam jakbyśmy godzinami.
Ale rozmowa toczyła się na ulicy - godzinami?
I ja wróciłam do siebie do Poznania po tym wydarzeniu, zachowując tamtą historię w sercu.

Później się jakoś tak złożyło, że Diano - Ty ze mną tam pojechałaś. Ale wszystko wyglądało już jak Poznań. I my byłyśmy na próbie

tej trupy teatralnej.

Długo rozmawialiśmy, a ta aktorka [co tu spełniała rolę reżysera] traktowała nas jakbyśmy znały się latami. I zagadywała nas, radziła się, zadawała pytania. Wszyscy (cała grupa to było naście osób) byli bardzo ciekawi naszego zdania.
Siedzieliśmy wszyscy przy bardzo długim stole.
W którymś momencie powiedziałam, że jesteśmy bardzo ciekawi jej teatru, ona się roześmiała i powiedziała, że to nie jest teatr - na co ja zareagowałam bardzo entuzjastycznie, bo ja przecież nie lubię teatru.
Po pewnym czasie bardzo się wzruszyłam tą ciepłą atmosferą i powiedziałam tej aktorce, żeby się przeprowadziła na stałe do Poznania / Polski - w moim śnie to było jednoznaczne.
Wszyscy zaczęli radośnie klaskać, potakiwać, cieszyć się z pomysłu. Ja się aż rozpłakałam widząc ogólne zadowolenie i poczucie wspólnoty, Brittany Murphy bardzo się wzruszyła i długo milczała przejęta.

Wzięłyśmy krzesła i usiadłyśmy na scenie, żeby obejrzeć czym się zajmują.
I się zaczęło - nie pamiętam dokładnie, ale oni wszyscy skakali, chodzili na palcach wokół nas, śpiewali do nas, szeptali.
Wszystko okazało się bardzo teatralne i jedyne, co mi się podobało to to, że my siedziałyśmy na tej scenie wśród nich. I nie widziałyśmy całości, tylko fragmenty - na tyle na ile mogłyśmy obracać głowę bez obracania krzeseł.
Oczywiście nie pamiętam fabuły, ani opowieści. Końcowa część skupiała się wokół projekcji video na zasuniętą kurtynę pod nieobecność aktorów.
Jednostajny nudzący obraz wymusił na nas solidarną reakcję i wstałyśmy z miejsc, wzięłyśmy swoje płaszcze i torby, zeszłyśmy ze sceny i przechodząc przez salę, wyszłyśmy do kasy biletowej oddać bilety.
Byłyśmy jedne z pierwszych w kolejce, za nami (jeszcze na sali) zapaliły się wszystkie światła i ludzie zaczęli wychodzić.

W tej kolejce podczas rozmowy z Tobą Diano, nagle usłyszałyśmy rozmowę oburzonych dwóch kobiet.
Urywki świadczyły, że jedna była na spektaklu tydzień temu i był dużo ciekawszy bez tych dwóch bab.
Nie bardzo na to zareagowałam, bo trudno mi było umiejscowić sytuację w rzeczywistości. Spokojnie rozmawiając oddałyśmy bilety do kasy (?) dość dziwnie przyglądającej się nam kasjerce.

Wyszłyśmy z budynku wciąż rozmawiając. W pewnym momencie podjechał rowerem przyjaciel z dawnych zelowskich lat, poeta i redaktor naczelny miejscowej Gazety Kulturalnej - Andrzej Dębkowski. Wyglądał jakby chciał porozmawiać. Ja żywiołowo zareagowałam i powiedziałam tylko, że zadzwonię, bo teraz nie mam za bardzo czasu. Zrobił zdziwioną minę, przytaknął, wsiadł na rower i odjechał.
Szłyśmy jeszcze chwilę w milczeniu.

Nagle spojrzałyśmy się na siebie i zobaczyłyśmy to samo w oczach dziewczyny naprzeciwko.

Jak strzałą dotarło do nas, i zapytałam Ciebie:

Diano, czy to był normalny spektakl? Z widzami na widowni? To nie była próba? My siedziałyśmy na scenie??
Andrzej chciał nas o to zapytać pewnie, bo widziałam go na widowni jak wychodziłyśmy...

Ty się roześmiałaś i odpowiedziałaś:

Tak!! Haha! Chyba tak. Na to wychodzi. Hahahaha. To o nas mówiły te kobiety! To my wszystkim tam tak przeszkadzałyśmy! Stąd te miny!
Myślisz, że aktorzy szeptali do nas, żebyśmy zeszły ze sceny, bo ja nie zrozumiałam o co im chodziło, a ty?

Ja wybuchnęłam śmiechem i jeszcze chwilę śmiałyśmy się razem.

Sen skończył się moim pytaniem:

Myślisz, że ta aktorka ma nam to za złe?

I usłyszałam już na jawie Twoje myśli:

Nie, bo to przecież nie był teatr.
Make the world to believe in you and to pay heavily for this privilege. Gilbert & George

Szukaj na tym blogu