Niestety no zadzieram nosa. Następuje to, gdy należy się postarać i coś zdobyć.
Takie procesy następują w takich sytuacjach nawet w świecie naturalnym. Każdy wtedy chojraczy.
W niesprzyjających warunkach. A tyle czasu poświęciłam na normowanie ego.
Tyle o tyle.
Jak to człowiek sam pod sobą dołki kopie, żeby samemu w nie wpaść. Parafrazuję, bo pod nikim nie kopie. Sobie górkę podsypując.
Dużo czasu poświęciłam dziś, żeby wezwać pomoc. Nie odbiera ona jednak Skype. Po pysku sama sobie dam. Natenczas.
Wszystkim się przejmuję, bo nie potrafię Rzeczy olać.
Jak już raz otworzy się oczy, nie można ich zamknąć. Widzę i działam. Nie potrafię wygodnie nie uczestniczyć. Obok inteligentni ludzie wytkwią swoje i idą swoje robić. Nie potrafię się tak znieczulić. Mnie to obchodzi, nie mogę inaczej. Rusza mnie wszystko.
Wygrałam Slam Poetycki w Oku Cyklonu - Kisielicach. Stąd ta usypywana górka. Spontanicznie poszłam, przejmowałam się byciem z każdą minutą bardziej. Miałam tupet. Dziś nie wierzę. Nakręciłam sprężynę. Powoli puszcza.
Dominik Rokosz prowadził. Kołatały mu się słowa o palarnię.
Tu wiersz finałowy z danych słów: pasy, kot, karuzela
JA SIWA W PASY
ZAWSZE BYŁAM
wpinałam kupione wpinki w innych włosy
supłałam nadworne koty za ogony - cudze
lekko jestem mała
a lekko duża
z instynktu
dzieci kaleczę
leczę karuzele
18.11.2010 Poznań, Kisielicki Slam Poetycki
Tu więcej mojej piśmiennej twórczości.
p.s. Dostałam wiadomość, która mnie zaskoczyła, bo ja chyba nie przyzwyczajona jestem:
"Karolinka, taka duża a nie wie, że nie dziękuje się za to ze ktoś jest miły. Albo jest albo nie jest, nie ma tu nic do dziękowania."