rumiana . wielokrotnie zwodziła ją ładność i brała w swoje syrenie władanie . a zakręt , który jest w niej , nigdy nie będzie prostą . tak wygląda utożsamiony internet . jest łazarzem . poniekąd ci o tym opowie . sztuka jest sztuką . a wszystko inne , jest wszystkim innym . puzzlement . mistrustful . if you let your mind take form , it becomes localized . when you feel that happen , return and come back to a formless state .


29 grudnia 2014

Drugie ńce




Wittgenstein w notce do wydawcy pisze:
"Moja praca składa się z dwu części: z tego, co w niej napisałem, oraz z wszystkiego, czego nie napisałem. I właśnie ta druga część jest ważna".
(z przedmowy do polskiego wydania Tractatus Logico-Philosophicus, PWN, Warszawa, 2012)



Gdyby warunki sprzyjały, to zamiast ten tekst po prostu napisać, wyryłbym go kolczykiem w meksykańskim kaktusie, najlepiej jedną ręką prowadząc wynajęty, a jeszcze lepiej skradziony, samochód. 
Artystki takie jak Justyna Kisielewska przypominają, że to właśnie dzieła minimalistyczne mogą być odczytywane jako ikony dzisiejszej kondycji ludzkiej (nasuwa mi się tutaj wystawa Ha Chonghyun, koreańskiego artysty urodzonego w 1935, którego wystawa sfinalizowała 2014 w nowojorskiej komercyjnej galerii Blum & Poe).

Monochromatyczne wielkoformatowe (Bez tytułu, 2013, technika własna, 240x320cm; Bez tytułu, 2012, olej na kamieniu, 180x140 cm; Obraz, 2010, silikon i akryl na płótnie, 288x250cm; Obraz drugi, 2011, silikon na płótnie, 260x210 cm) lub maleńkie iskrzące (Bez tytułu, 2014, Au 23,75 kr; 0,075 gr; Obrazowanie, 2013, przetworzone klisze RTG na srebro próby 670) są minimalistyczne i estetyczne.

Czy można mówić o decyzjach estetycznych w twórczości Justyny Kisielewskiej? Ona mówi, że chciałaby nie*Jestem zdania, że wszystkie jej projekty mają duży potencjał aktywny i decyzja estetyczna zdaje się być odsunięta na plan dalszy. 
Jestem przekonany, że jej twórczość ma charakter kontemplacyjny właśnie ze względu na zagadkowy aktywny pierwiastek jej prac, jeśli w ogóle. Pierwiastek, który nie tylko aktywizuje mnie widza, ale pozwala postrzegać Justynę jako artystkę aktywną!  co w przypadku raczej enigmatycznie abstrakcyjnych projektów, ma przeciwną wartość logiczną i jest na mnie wabikiem. 
Właśnie ze względu na rodzaj osobliwego aktywizmu  ośmielę się stwierdzić społecznego, jest to artystka wyróżniająca się. Co takiego ją wyróżnia? 



Podróże i ich cielesny wymiar.

Mamy tu do czynienia ze specyficzną podróżą, nie tą romantyczną nomadyczną w poszukiwaniu lepszego miejsca. Zamiast podróż mówię raczej szwędaczka bez oczekiwanego efektu, mająca na celu samą szwędaczkę, a raczej korzystanie z dobrodziejstwa szwędaczki  Jak można postrzegać rzecz, przechodząc obok niej po raz kolejny, i kolejny? W jaki sposób można z nią koegzystować? Elaine Sturtevant napisała o powtórzeniu: „Repetition is not repeating – it’s interior movement” **
Szwędaczka jest bliższa temu, co robią zwierzęta  wracając w te same miejsca po własnych tropach, sprawdzając terytorium. Nawet jeśli granice przesuwają się na terytorium cudze, to Justyna Kisielewska sprawdza swoje możliwości w wymiarze bardzo cielesnym i wynika to z doświadczenia człowieka, po prostu. Usłyszałem od niej: Od badania siebie nikt nie ucieknie. Od sprawdzania ile nasze ciało może żyć, być, unieść, przejść, usłyszeć, zobaczyć, podźwignąć, przejechać...*
Ona sama zastanawiając się nad aktywnym elementem, który zaproponowałem temu tekstowi, doszła do wniosku, że to dlatego, że kiedyś była w klasie sportowej.*
Jej podróże, a przede wszystkim pakowanie roweru w pociąg  uzupełnianie podróży przeprawianiem się z hamakiem przez las, czasem nocą, wydają się bardzo bliskie temu, co robi w sztuce.
Nie wie co ją spotka, jest jednak na to gotowa, a za nią coraz większa liczba osób śledzących jej działania.
Justyna pojechała do Białegostoku montować wystawę ŃCE w Galerii Arsenał z koncepcją labiryntu  wygląda na to, że widz będzie zmuszony przejść przestrzeń wystawy dwa razy. Jednak to nie będzie podróż z punktu A do punktu B, bo: Na drodze może się pojawić punkt C, a potem niepostrzeżenie wpadnie się w przestrzeń, tu punktu, tam odcinka.* 

Nasza niedawna rozmowa odbyła się w pospiesznie zaimprowizowanym studio nagraniowym pod stołem opakowanym dywanami i płaszczami  nie muszę dodawać, że rozmawialiśmy w pozycji leżącej. 
Język ze względu na grawitację wpadał nam do gardła, gdy zapytałem o pochodzenie tytułu ŃCE. Usłyszałem, że to być może połowa słońca, jeśli patrzeć dosłownie na wyraz, a może to jakaś inna końcówka. Trudno ją wymówić i natarczywie ląduje tam "i". Jest to wyzwanie dla języka, i to wcale nie dla języka polskiego, ale tego w ciele, anatomicznego. 

Zarówno tytuł, jak i organizacja przestrzeni wystawy zdają się odnosić do fizycznego aspektu jej twórczości i jestem ciekawy, czy znajdzie to przełożenie na odbiór prezentowanych prac.


Jednym tchem wymawiane: tematymateriałyproces. 

Twierdzę, że artystka porusza się w przestrzeni alchemicznej, choć ona nazywa ją biochemią** (poszedłbym dalej i przywołał biogeometrię:
 negative green, a higher harmonic of ultra-violet, a higher harmonic of gold). Przypomnę żmudne pozyskiwanie srebra wysokiej próby z klisz rentgenowskich czy formowanie maleńkiej grudki złota tylko po to, by pokazać na wystawie Sterownik Czasu Rzeczywistego w Miejscu Projektów Zachęty w 2014 jedynie hologram, obietnicę bogactwa, złudzenie kruszcu, za którym oszalał świat. 
Specyficzna to alchemia, która w przypadku Justyny Kisielewskiej zdaje się stawiać sobie za cel zauważenie kłopotu / potrzeby, rozeznanie sytuacji oraz próbę weryfikacji na smak – wśród znajomych artystka znana jest z kulinarnych sensacji i zdrowego trybu życia oraz anegdot (jak ta o zdechłej myszy z pola, która może stać się przydatna w leczeniu dzieci).
Artystka długo pozostaje w procesie tworzenia projektu, kolekcjonuje materiały miesiącami (jak klisze rentgenowskie czy zdeptane roślinne szczątki organiczne, kości, kamienie). Poddaje się tym materiałom lub z nimi negocjuje - nie narzuca się ze swoją artystyczną wizją, a wsłuchuje się w rzeczy (jak w przypadku prac silikonowych, które wiele miesięcy pełniły rolę ramy pod materac).
Dla tego procesu jedyną możliwą formą opisu okazał się wiersz ńce (2014), który powstał specjalnie na użytek tego tekstu:


ńce

 J., do czytania na głos


nie chce zabijać przez biel
ani rodzić za –

błyszczy w peryferiach
skrojona

w żywicznym mięśniu ujada 
skanowana do zera

bywa gęstym ludzkim futrem

wciera w twarz małpę i kurkumę
kładzie na plecach ogień –
seminaria z pudłości papieru na stosie

choć miała masą bulgotać
prześwieca
miała stanąć odważniej i zasłonić
pada pod nogi i ocieka

chowa między kciuk a wskazujący
kruszec którego się domagacie

żyje sekwencyjnie w fali aktywnych żłobień
dogrzana w labiryntach mudrą krowy

szczery uczeń wystąpi odziany w praworządność Słońca
złoty człowiek dla złotego wieku!
ponieważ ofiarował ciało swych skorumpowanych substancji na przetopienie w tyglu alchemicznego pieca

olej na kamieniu kamień na oleju
alchemia tych co gotują a potem to jedzą





Bezpretensjonalne (proste swobodne naturalne) trzymanie stóp na ziemi.

O tym, że zainteresowania Justyny Kisielewskiej są w tkance społecznej głębiej, niż na to wskazują, mogą świadczyć projekty kolaboracyjne, w które artystka była zaangażowana w 2011  zarówno warsztaty N.A.T.U.R.E. w Kabelvag i projekt Jan (znajomy miał zostać na koszt organizatorów bez wiedzy organizatorów przemycony na Lofoty i wcielony w zastane struktury), jak i warsztaty Granica w Poznaniu z okradanymi grupowo i potajemnie studentami z Goldsmith University of London. Te projekty ukazują twórczość skupioną na relacji i efemerycznej sytuacji  w zaskakujący i nieoczywisty sposób odkrywają zakamuflowane społeczne mechanizmy. 

Metafora łamigłówki, sudoku, krzyżówki pasują Justynie Kisielewskiej do opisu własnych zainteresowań. Przejawem racjonalności działań jest bezkompromisowe studiowanie interesujących ją tematów (np. Obrazowanie, 2013, przetworzone klisze RTG na srebro próby 670). Artystka twierdzi wręcz: "Odzieram [wszystko] z piękna, którym zajmuje się sztuka  cała owiana metafizyką i inteligentną otoczką pięknych nazw, jak wena, potrzeba tworzenia... To wszystko w swoim laboratorium sprowadzam do pola powierzchni, objętości, wzorów chemicznych, wiązań kowalencyjnych i niekowalencyjnych. Sztuka staje się czystą matematyką, czystym laboratorium, które jakoś zawsze chciałam mieć.*

Na szczęście porządek, który towarzyszy pracom artystycznym nie jest tak logiczny, jak lubią to widzieć niektórzy artyści (naukowcy będą zgodni). 

Z definicji racjonalne jest istnienie nieracjonalności. I to właśnie programowa wręcz niekonkretność, otwartość dzieła i brak należnej mu właściwej interpretacji, zbliżają tą twórczość do widza i oddalają od rebusowości. 
Demokratyzacja sztuki jest faktem, a Justyna chętnie i bardzo niekonkretnie o niej opowiada.




* Powołuję się na rozmowę z artystką z dn. 23.12.2014 r.
** Powtórzenie nie jest powtarzaniem, jest ruchem wewnętrznym. / tł. Marcin Turski dla Magazynu Punkt, nr 13.



Make the world to believe in you and to pay heavily for this privilege. Gilbert & George

Szukaj na tym blogu