Nie napisałam wczoraj z powodu niezapowiedzianej wizyty Agaty i Radka. W drodze z Gdańska do Łodzi. Wizyty nocnej, krótkiej. Miłej. Intensywnej w przekazie.
Zastanawiam się tego niedzielnego poranka jak to się staje, że łączy się w pary.
Że się wierzy w miłość lub w nią wątpi.
W naszym mieszkaniu okazało się, że nie ma miłości w powietrzu.
A myślałam, że jest.
Ktoś zauważył właśnie w audycji trójkowej, że koniec świata ma nastąpić dopiero dwudziestego tego miesiąca. Czyli zauważył, że nie nastąpił dzisiaj. To akurat dobrze.