rumiana . wielokrotnie zwodziła ją ładność i brała w swoje syrenie władanie . a zakręt , który jest w niej , nigdy nie będzie prostą . tak wygląda utożsamiony internet . jest łazarzem . poniekąd ci o tym opowie . sztuka jest sztuką . a wszystko inne , jest wszystkim innym . puzzlement . mistrustful . if you let your mind take form , it becomes localized . when you feel that happen , return and come back to a formless state .


8 listopada 2010

Koło wrotek.

Boję się zwłaszcza kiedy biegnę, ale w końcu przestaję. Bać się i w końcu biec. Uświadamiam sobie, że nieprawdziwy jest tylko strach.
Cała reszta [zupa przede mną] to prawda.

W końcu pracuję tak, jak chcę. Nie w odpowiedzi na zadanie. Twórczo jestem wypełniona śluzem. Jest wilgotno, płodnie.
Dobrze jest skończyć studia. W końcu jest miejsce w głowie na poruszanie Tamtych wszystkich.

Żyję poza konkretem. TAK WSPANIALE MI POZA! Rozpracowywanie środowiska problemu sprawia mi wiele frajdy. Niewiadoma to jak się skończy. Frajda bywa lotna.

Dziś ominęłam dzień stażu w Muzeum Sztuk Użytkowych, bo bardzo mam energię na coś.
Jest projekt, skoro już poruszyłam jedną kobietę, poruszyć trzeba drugą. Poszukać trzeciej. Rozpiera mnie ta energia gromadzenia mojości. Rezultat prawdopodobnie jesienią 2011. Będzie miło, intymnie, pięknie, dźwiękowo, kobieco.

Coraz częściej uświadamiam sobie, że nie interesuje mnie performance art - zwłaszcza obcy. Nie interesuje w sensie, że większość rzeczy widzianych odrzucam. Przyjmuję te bliskie. Jest ich kilka, trzy, cztery, i pół.
Ciekawią mnie prawdziwe własne doświadczenia. Własne nie jest innowacyjne, jeszcze nie jest, ale składam myśli dzięki temu. Nie da się inaczej zapamiętywać konkretnie, jak przez ciało. Zapamiętuję, próbuję, odkrywam, drapię strupy. Mam inny rytm niż świat.
Wróciłam z Wrocławia z cyklu "Performatyka i inne tańce" - to był dzień Leszka Kolankiewicza. Bardzo fajne spotkanie z antropologią. Powiedział, że czuje się spowinowacony z Koszałkiem Opałkiem - charyzmatyczny pan. Opowiedział piękną historię o Kubie i ołtarzykach z wyroczniami pochowanych po biednych mieszkankach kubańskich blokowisk - o spotkanej staruszce i jej prośbie o rozsupłanie konfliktów rodzinnych, o jego intencji i buteleczce francuskiego wina; wiele ciekawych wątków o transie voodoo na Haiti i May Deren.
Było intensywnie.

[Chyba przestanę używać słowa performatywny z powodu przegrzania! Oni go tam w tym Instytucie Grotowskiego przytulają i pieszczą, a to miał być termin niewygodny!]

Dobrze jest skończyć studia. Dopiero po latach się okaże jakie to miało znaczenie. Powoli i spokojnie teraz. Dopiero po latach dowiem się, czy mają sens moje wszukiwania teatru bez teatru. Czy będzie miała na mnie wpływ Warszawa, do której pójdę przecież pieszo?

Codziennie powstaje to życie, nie wiem kogo i kiedy spotkam, kto będzie miał na mnie wpływ trwały. Taki wpływ nie zawsze przychodzi od tych jego pełnych; czasem przychodzi od niemal martwych.

Szukam swojego życia. Mam dla niego dużo przypraw i smaków, wątków i osnów. Mam dwadzieścia sześć lat. Daję sobie jeszcze z dwadzieścia na pierwszą trwałą i ważną rzecz. Jeszcze z dziesięć na niepoukładanie. Mam czas.



Napisał Pan Tomek po latach: wyglądasz na spełnioną, to cieszy.
Mnie cieszy! Tak jak powiedział kiedyś Zdrapka: Obyś kiedyś miała tak dobry czas, jak ten jest zły... Jeszcze wiele dobrego przede mną.




Make the world to believe in you and to pay heavily for this privilege. Gilbert & George

Szukaj na tym blogu