Odkąd spotkałam ten cytat w książce Alaina De Bottona "Sztuka podróżowania" mam wrażenie, że staje się on kluczowym dla mojego życiowego spaceru w poszukiwaniu artystycznych inputów. W takich momentach zdaję sobie sprawę, że sztuka, zarówno własna jak i ta globalna, to podróżowanie i wieczna tęsknota za odnajdywaniem.
Dość myśl przewrotna, bo książka porusza problem sztuki podróżowania jako umiejętność przemieszczania i radzenia sobie z nim.
Jak poniżej:
"Podróżowanie łączy się z ryzykiem oglądania rzeczy w niewłaściwym czasie, bez rozwinięcia w porę koniecznej wrażliwości, przeto nowe informacje są równie bezużyteczne i ulotne co naszyjnik z korali bez łączącej je nici.
Ryzyko potęguje geografia: rozmieszczenie budynków i pomników w miastach, zaledwie parę stóp od siebie w kategoriach przestrzeni, ale za to o lata świetlne w kategoriach tego, czego potrzebujemy, by je należycie docenić. Zwiedzając miejsce, do którego nigdy, być może, nie wrócimy, czujemy się w obowiązku podziwiać szereg rzeczy, których nie łączy nic poza położeniem geograficznym i których właściwe zrozumienie wymaga cech rzadko występujących u jednej osoby."
Idzie lato. Wiele od poprzedniego się wydarzyło... Moja głowa ile nabyła. Poprzedniego lata było tam mniej.. Mam wrażenie że już jesteśmy duzi. Jak patrzę na swoje spojrzenie, to dziś inaczej widzę. Na Woodstock 2011 pewnie pojedziemy z tym wzrokiem.